Joanna Kołaczkowska nie żyje
Joanna Kołaczkowska zmarła w nocy z 16 na 17 lipca. Ta wiadomość wstrząsnęła Polską – pożegnalne i wspomnieniowe wpisy błyskawicznie zalały media społecznościowe. Artystkę kabaretową żegnali muzycy, aktorzy, pisarze, koledzy z branży, a także fani, którzy wcześniej z dużym niepokojem przyjęli wiadomość o chorobie kobiety.
U Joanny Kołaczkowskiej wiosną tego roku zdiagnozowano złośliwego guza mózgu. Artystka przeszła operację i była pod stałą opieką specjalistów. Niestety nie udało się zatrzymać wyniszczającej choroby. Wiadomość o jej śmierci była wstrząsem nie tylko dla branży kabaretowej, ale i całej rzeszy fanów jej skeczy, które bawiły do łez.
Poruszające słowa księdza
20 lipca w warszawskim kościele franciszkanów odprawiono mszę za Joannę Kołaczkowską. Przewodniczył jej ojciec Lech Dorobczyński, który nie tylko wcześniej modlił się za zdrowie artystki, a prywatnie przez wiele lat się z nią przyjaźnił. Uczestnicy ceremonii przed wejściem do świątyni zobaczyli wymowny plakat z napisem: „Dziękując za życie”. Z ambony padły poruszające słowa:
Dziękujemy za to, że mieliśmy ten przywilej żyć w tych czasach, kiedy ona była tutaj na ziemi. Chcemy Ci podziękować za tę krystaliczną, czystą miłość i krystalicznie czystą radość, jaką nam dawała. Tak, że mogliśmy na chwilę zapomnieć o problemach własnych, o kłótniach w narodzie.
- Chcemy Ci podziękować za jej życie, Panie. Chcemy Ci podziękować za to, że ją wymyśliłeś. Za to, że nam ją dałeś. To tak fantastyczne Ojcze, że wymyśliłeś Aśkę. Co Ty masz w głowie, Boże, jak bardzo jesteś kreatywny.
Jak podaje Fakt, kościół był pełny. Na ceremonii obecni byli przyjaciele Kołaczkowskiej, w tym m.in. Szymon Majewski.