To warzywo z dawnych lat podbija polskie stoły! Warto jeść je codziennie

Delikatny, słodkawy smak, orzechowa nuta, a do tego cała gama prozdrowotnych właściwości. Topinambur – niegdyś zapomniany, dziś triumfalnie powraca na polskie talerze. Skąd ta nagła popularność? Poznaj fascynującą historię słonecznika bulwiastego i dowiedz się, dlaczego warto włączyć go do swojej diety!
fot. Shutterstock

Historia topinamburu, znanego również jako słonecznik bulwiasty, karczoch jerozolimski czy gruszka ziemna, to opowieść pełna zwrotów akcji. Choć pochodzi z Ameryki Północnej, nazwę zawdzięcza… brazylijskiemu plemieniu Tupinambá. To właśnie ich wizyta w Paryżu w 1613 roku sprawiła, że przywiezione przez Samuela de Champlaina bulwy zyskały nową, egzotyczną nazwę, która na stałe weszła do europejskiego słownika kulinarnego.

Topinambur szybko zdobył uznanie na Starym Kontynencie – już w XVII wieku pojawił się na polskich stołach, a w 1682 roku został polecony w słynnej książce kucharskiej „Compendium ferculorum, albo zebranie potraw” jako wykwintny dodatek do mięs i ryb. W XVIII wieku uprawiano go w ogrodach szlacheckich, a nawet serwowano na dworze króla Stanisława Augusta. Nadworny kuchmistrz, Paul Tremy, podawał bulwy w maślano-cytrynowym sosie, zachwycając gości niecodziennym smakiem.

Słodki smak i gorzka rywalizacja z ziemniakiem

Topinambur ceniono za delikatny, lekko słodkawy i orzechowy smak, który niektórzy porównują do karczocha. Warzywo to wykorzystywano na wiele sposobów: gotowano, smażono, pieczono, dodawano do zup i gulaszy. Jednak jego kariera została brutalnie przerwana przez pojawienie się ziemniaka – warzywa łatwiejszego w uprawie, dającego większe plony i lepiej znoszącego przechowywanie. Topinambur zszedł na drugi plan, a przez kolejne stulecia kojarzył się głównie z biedą i czasami kryzysu.

Mimo to nie zniknął całkowicie. W trudnych latach, takich jak kryzys na Śląsku w latach 30. XX wieku czy okres wojny we Francji, znów pojawiał się na stołach. Jednak prawdziwy renesans przeżywa dopiero w XXI wieku, kiedy to jego walory odkrywają na nowo zarówno naukowcy, jak i szefowie kuchni.

Wszechstronność w kuchni – od zupy po chipsy

Dziś topinambur wraca do łask nie tylko dzięki swojemu smakowi, ale także niezwykłej wszechstronności. Można go gotować, piec, smażyć, przerabiać na purée, zupę-krem, chipsy, marynować, kisić, a nawet jeść na surowo – co odróżnia go od ziemniaka. Coraz częściej pojawia się w menu najlepszych restauracji, a także na domowych stołach osób ceniących zdrową kuchnię.

Skarbnica zdrowia – dlaczego warto jeść topinambur?

To jednak nie tylko smak i kulinarna uniwersalność sprawiają, że topinambur wraca do łask. Słonecznik bulwiasty to prawdziwa bomba zdrowotna! Bulwy zawierają dużo inuliny – błonnika o działaniu prebiotycznym, który wspiera florę jelitową i pomaga utrzymać stabilny poziom cukru we krwi. Topinambur obfituje również w błonnik, pektyny, potas, żelazo, magnez, witaminy C, E, z grupy B oraz prowitaminę A.

Regularne spożywanie topinamburu wspomaga trawienie, może obniżać poziom „złego” cholesterolu, sprzyja pracy serca, wątroby i nerek, a nawet wspiera procesy oczyszczania organizmu i odchudzania. To warzywo idealne dla osób dbających o zdrowie, diabetyków oraz wszystkich, którzy chcą wzbogacić swoją dietę o wartościowe składniki.

Powrót topinamburu – moda czy konieczność?

W dobie rosnącej świadomości zdrowotnej i poszukiwania alternatyw dla tradycyjnych warzyw, topinambur staje się coraz bardziej popularny. Jego powrót na polskie stoły to nie tylko kulinarna moda, ale także odpowiedź na potrzeby współczesnych konsumentów, którzy szukają produktów naturalnych, lokalnych i bogatych w składniki odżywcze.

Czy topinambur na stałe zagości w polskiej kuchni? Wszystko wskazuje na to, że tak – zarówno ze względu na walory smakowe, jak i prozdrowotne. Warto więc sięgnąć po to zapomniane warzywo i odkryć jego niezwykły potencjał.

Czytaj dalej: