Nowe wieści o Teresie Lipowskiej
Teresa Lipowska jest aktywna zawodowo od ponad siedmiu dekad. Debiutowała już na początku lat 50. Po zagraniu dziesiątek ról drugą artystyczną „młodość” przyniósł jej serial „M jak miłość”, który przysporzył jej popularności także wśród młodszych widzów. Aktorka występuje w nim nieprzerwanie od 2000 roku.
Tuż przed powrotem „M jak miłość” po wakacyjnej przerwie Teresa Lipowska udzieliła wywiadu, w którym opowiedziała nieco o tym, co obecnie się u niej dzieje. 14 lipca gwiazda obchodziła urodziny. „Skończyłam 88 lat, nie przyjmuję już innych propozycji. Kiedyś plan serialu był moim drugim domem, bo miałam tak dużo dni zdjęciowych. Łączą mnie bardzo sympatyczne stosunki z aktorami, członkami ekipy technicznej, ludźmi z działu administracji. Wiem, że jestem lubiana, chciana, że mogę sobie pogadać. Dogaduję się nawet z młodymi. Każdy dzień zdjęciowy wyrywa mnie z fotela” – wyznała Plejadzie.
Teresa Lipowska o swoim zdrowiu
Aktorka wspomniała także o swoim zdrowiu. Nie ukrywa, że dziś nie jest już tak sprawna jak kiedyś. Przyznała, że mierzy się m.in. z bólem kręgosłupa. „Każdy wiek ma swoje prawa. Mentalnie czuję się znakomicie, jeszcze nie zapominam i mówię do rzeczy. Fizycznie już jest gorzej, mierzę się z bólem kręgosłupa i innymi starczymi dolegliwościami. Tak być musi, nie ma co się na to skarżyć. Nikt nie cofnie mi lat” – mówi.
Co z Teresą Lipowską w „M jak miłość”?
Choć dziś rzadziej niż kiedyś bywa na planie „M jak miłość”, to wciąż nie zamierza żegnać się z produkcją. Nie zabraknie jej też w nowych odcinkach. „Mam cztery, pięć, czasem sześć dni zdjęciowych. Ostatni przed urlopem trwał prawie 12 godzin. Kręciliśmy odcinek specjalny, który ma zostać wyemitowany w rocznicę premiery serialu. Jest wspomnieniowy, wypełniony retrospekcjami, trochę łzawy. Sceny, w których musieli wziąć udział wszyscy, powstały w nocy, dlatego mój dzień zdjęciowy był taki długi. Gdy mam jedną scenę, jestem na planie cztery godziny; jak siedem – 10 godzin” – wylicza, podsumowując:
Jakoś jeszcze to wytrzymuję. A z okazji dwudziestopięciolecia pierwszego klapsa na planie życzę serialowi „M jak miłość” i sobie jak najdłuższego życia.