Kuba Badach zadebiutował jako trener w „The Voice”
Kuba Badach, debiutując w ubiegłym roku jako trener w „The Voice of Poland”, zaskarbił sobie sympatię jeszcze szerszego grona odbiorców. Nie wiadomo jeszcze, czy powróci do obrotowego fotela w szesnastej edycji talent show telewizyjnej Dwójki, ale już dawno temu potwierdził, że jest otwarty na dalszą współpracę.
Póki co Kuba Badach szykuje się do występu na Polsat Hit Festiwalu, który obędzie się w nadchodzący weekend w Sopocie. Podczas konferencji poprzedzającej wydarzenie artysta został zapytany przez Plejadę o to, co sądzi o używaniu playbacku przez innych wykonawców. Podkreślił, że ponieważ jest wykształconym muzykiem i współpracuje z „wirtuozami w swoim fachu”, jego środowiska „ten temat nie dotyczy”.
„Wydaje mi się, że playback jest jedynym rozwiązaniem w momencie, kiedy oczekiwania publiczności są bardzo wysokie, bo ktoś czeka na artystę od kilku miesięcy, a on zmaga się z nieoczekiwaną infekcją i po prostu gardło kompletnie nie działa” – ocenił w rozmowie ze wspomnianym serwisem.
„Nawet w stanie agonalnym wychodziłem na scenę”
Badach zdecydował się też na osobiste wyznanie i ujawnił, że nawet w najgorszych momentach nie myślał o skorzystaniu z playbacku. Fani mogli wtedy nawet nie wiedzieć, z czym się zmagał, gdy dla nich występował.
Nawet w stanie agonalnym wychodziłem na scenę i mimo gorączki itd. zawsze staram się być, jak to się mówi, mistrzem w ramach własnych ograniczeń. Śpiewam na tyle, na ile w dniu danym mogę i mam fizyczne możliwości – wyznał.
„Jeżeli ktoś umie to robić, to powinien to robić, bo zawsze każda muzyka wykonywana na żywo niesie zupełnie inny ładunek emocji niż muzyka odtwarzana. Odtworzyć sobie można na streamingu albo z płyty kompaktowej, jeśli ktoś jeszcze taką posiada” – skwitował w rozmowie z Plejadą.
