Justyna Steczkowska czternasta na Eurowizji
Justyna Steczkowska, reprezentując Polskę w ubiegłym tygodniu w 69. Konkursie Piosenki Eurowizji w Bazylei, zajęła ze swoim utworem „Gaja” czternaste miejsce. 52-letnia gwiazda została doceniona przez telewidzów, bo w ich głosowaniu była siódma. Jej ostateczny rezultat obniżyły jednak niskie noty od jury.
Piosenkarka, udzielając wywiadów jeszcze w Szwajcarii, nie kryła obaw, jak zostanie przyjęta po powrocie do kraju. Martwiła się jednak niepotrzebnie, bo w Polsce czekało ją niezwykle ciepłe powitanie.
Zwycięzca Eurowizji napisał do Steczkowskiej
Po przylocie do Polski Justyna zdążyła już nieco odpocząć, jednak wcale nie zwalnia tempa, bo już w piątek 23 maja ponownie wystąpi z „Gają” – tym razem na Polsat Hit Festiwalu w Sopocie. W czwartek natomiast odwiedziła „Dzień dobry TVN”, gdzie m.in. uchyliła rąbka tajemnicy o tym, co działo się za kulisami Eurowizji.
Steczkowska w rozmowie z Ewą Drzyzgą i Krzysztofem Skórzyńskim przyznała, że nawiązała bliskie relacje z wieloma reprezentantami innych państw. Ze względu na to, że była najstarszą uczestniczką, zaczęła być określana jako „mother of Eurovision”. Dla niektórych konkurentów stała się przyszywaną, konkursową „mamą”.
Jednym z jej eurowizyjnych „synów” był JJ, który ostatecznie sięgnął po zwycięstwo. Justyna zdradziła, co napisał jej już po konkursie. „Kyle Alessandro był moim „synem”, tak samo, jak JJ, który wygrał w tym roku Eurowizję. Nawet pisali do mnie, pytali, czy wszystko w porządku, jak się czuję” – ujawniła w „Dzień dobry TVN”.