Powrót do przeszłości z nowoczesnym przesłaniem
W dobie natłoku seriali i filmów na platformach streamingowych, łatwo przeoczyć prawdziwe perełki. . „Ania, nie Anna” to produkcja, która – choć nie jest tak głośna jak inne tytuły – zdobywa serca widzów swoją autentycznością, głębią oraz niezwykłą atmosferą. Serial powstał na podstawie kultowej powieści „Ania z Zielonego Wzgórza” autorstwa Lucy Maud Montgomery, a za jego współczesną adaptację odpowiada Moira Walley-Beckett, scenarzystka słynnego „Breaking Bad”.
Zachwycające recenzje i niekończące się pochwały
Widzowie nie szczędzą słów uznania – na portalu IMDb serial zdobywa setki ocen 10/10. Jedna z recenzji głosi: „Co za piękny, piękny serial… Nie tylko pod względem zdjęć, które sprawiają, że chce się natychmiast spakować walizki i ruszyć na Wyspę Księcia Edwarda, ale też przez serce i duszę, które włożono w tę produkcję”. Inny użytkownik podsumowuje krótko: „Uwielbiam to”. Wśród opinii nie brakuje głosów, które podkreślają, że choć serial różni się od pierwowzoru, to jest to jedna z najlepszych adaptacji ostatnich lat.
fot. Netflix
Nowe spojrzenie na klasykę
„Ania, nie Anna” to nie tylko nostalgiczna podróż do Kanady początku XX wieku. Twórcy serialu nie boją się podejmować tematów, które wciąż są aktualne: rasizm, prawa kobiet, historia rdzennych mieszkańców Kanady, czy kwestie tożsamości i wykluczenia. Serial pokazuje, że świat Ani Shirley – choć pełen uroku – nie był wolny od trudnych problemów społecznych. Dzięki temu produkcja zyskuje nowy wymiar i staje się bliska współczesnemu widzowi.
Bohaterowie, których nie da się zapomnieć
Na ekranie błyszczy Amybeth McNulty w roli tytułowej Ani Shirley – rudowłosej sieroty o nieposkromionej wyobraźni i wielkim sercu. Towarzyszą jej R.H. Thomson (Matthew Cuthbert), Geraldine James (Marilla Cuthbert), Dalila Bela (Diana Barry), Lucas Jade Zumann (Gilbert Blythe) oraz Aymeric Jett Montaz (Jerry Baynard). Każda z postaci wnosi do historii coś wyjątkowego, a relacje między nimi są pełne ciepła, humoru i wzruszeń.
Jednym z największych atutów serialu jest jego warstwa wizualna. Malownicze krajobrazy Wyspy Księcia Edwarda, dopracowane kostiumy i scenografia przenoszą widza w czasie, pozwalając poczuć klimat minionej epoki. Dopełnieniem całości jest nastrojowa muzyka, która podkreśla emocje i buduje niepowtarzalny nastrój.
„Ania, nie Anna” to propozycja nie tylko dla miłośników literatury czy kostiumowych dramatów. Serial porusza uniwersalne wartości: przyjaźń, odwagę, walkę o swoje miejsce na świecie i akceptację inności. Widzowie podkreślają, że to produkcja, która daje nadzieję, wzrusza i inspiruje – niezależnie od wieku.
Dlaczego warto obejrzeć „Ania, nie Anna”?
W dobie szybkich seriali i powierzchownych historii, „Ania, nie Anna” wyróżnia się głębią, autentycznością i pięknem. To opowieść, która zostaje w sercu na długo po zakończeniu seansu. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać tej niezwykłej historii – czas nadrobić zaległości. Serial dostępny jest na Netflixie.
- Kochali się w niej widzowie „Miasteczka Twin Peaks”. Jak dziś wygląda serialowa Audrey?
- Ona też zagra w nowej ekranizacji „Lalki”. Ujawniono kolejne nazwisko
- Russell Crowe idzie po Oscara! Krytycy nie mogą przestać się zachwycać
- „M jak miłość”. Serial dopiero co się zaczął, a tu takie wieści. Śmierć jednej z postaci zaskoczy widzów
- Mocny początek sezonu „Na dobre i na złe”. Wiemy, co się wydarzy
- Nowa sympatia Mateusza w „M jak miłość”? Tę aktorkę znacie z kinowego hitu!